Chyba trochę sprostuję bo mam wrażenie że mój komentarz został źle zrozumiany. Nie chodzi mi o to że mam promesę to nie mam problemu, mieszkanie dostanę na 100% choćby nie wiem co się działo itp… Nic z tych rzeczy. Z promesą chodziło mi o to, że ktoś wspomniał o kredycie solartu. Odniosłem wrażenie że jest ryzyko, że jak solart się nie wywiąże z jakichś zobowiązań to bank wejdzie na nieruchomość i mieszkania nie będą nasze – otóż właśnie przed tym zabezpiecza ta promesa chyba? Co do jej „warunkowości” to sprawdziłem jej treść i nic takiego w niej nie ma – jest jeden warunek, tj wpłacenie przez nas należności. Wówczas bank wyodrębni bezobciążeniowo mieszkanie. I tyle.
W każdym bądź razie promesa przed niczym nie zabezpiecza, nie gwarantuje zakończenia inwestycji czy bezpieczeństwa pieniędzy – bo nie ma nic wspólnego z tymi rzeczami. Chodzi jedynie o to że obecnie działki pod nierumościami są zabezpieczeniem kredytu solartu, a bank zgadza się kupione mieszkanie z tego zabezpieczenia wyodrębnić.
Nie chcę sprawiać wrażenia nadmiernego optymisty, ani tym bardziej adwokata solartu. Zdaję sobie sprawę że w najczarniejszym scenariuszu wpłacone dotąd pieniądze są praktycznie nie do odzyskania – firma pada, kasy nie ma, można się sądzić ale ile to potrwa? Nie ma rachunku powierniczego więc nie ma zabezpieczenia. W tym względzie całkowicie się z wami zgadzam. Tak, to jest ryzykowna inwestycja. Tak, solart ma opóźnienia wszędzie i zachowuje się skandalicznie. Ale są też pewne pozytywy. Trzeba wszystko sobie na chłodno skalkulować no i uzbroić się w cierpliwość.